Jestem szczęściarzem. Pomimo że urodziłem się sześć lat przed wojną i to na wsi, o której popularnie mówi się, że jest „zbita dechami”, pomimo tego, że była ona włączona do Rzeszy Niemieckiej i – jak wiadomo – dla nas polskich dzieci szkół nie było, i była mi przeznaczona kariera parobka rolnego u „niemieckiego bauera”– udało mi się wyrwać z tego zaklętego kręgu. Nie mogło obejść się bez strat. Sześć lat straty w najważniejszym dla dziecka okresie to wieczność. Może dlatego przez całe życie starałem się te straty nadrabiać, pochłaniając stosy książek. Miałem, może nawet nadal mam, permanentny głód wiedzy. W każdym razie przedziwnym trafem udało mi się zdobyć maturę w przewidzianym dla mnie czasie 18 lat, tzn. w 1951 r.
Dalej już muszę mówić nie tylko o szczęści, ale także szczęśliwie układających się przypadkach. Wtedy właśnie powstała Wojskowa Akademia Techniczna i jako jedyny z mojego liceum w Lipnie dostałem się do niej na studia. To nie koniec szczęśliwych przypadków, bo przypadek zrządził, że studiowałem łączność (elektronikę) i po ukończeniu jej zaproponowano mi pracę w macierzystej uczelni. Mało tego (wiem, powiecie, że wynalazki robione są zawsze) w tych latach powstał jeden z kluczowych wynalazków dla elektroniki – wzmacniacz kwantowy (laser), a ja miałem możność – i tę szansę wykorzystałem – zajmować się tymi zagadnieniami praktycznie przez całe życie.
Nie sądzicie , że złapałem Pana Boga za nogi? Ja tak uważam. Dziś, gdy wypełnia się mój czas, czuję potrzebę podzielania się z Państwem pewnymi przemyśleniami. Dlatego otwieram (dziękuję za pomoc mojemu wnukowi Marcinowi) ten blog. Nie jest to jednak powód jedyny. Jak każdego, także moje życie obfitowało w zdarzenia o randze historycznej. Byłem nie tylko ich świadkiem. Bywało, że w nich czynnie uczestniczyłem. To są zdarzenia o tej randze w historii Akademii, a także zdarzenia ważne dla historii rozwoju techniki laserowej w WAT i w kraju. Przyznaję, że niektóre z obecnie podawanych interpretacji, pominięć, zafałszowań itp. tych faktów nie podoba mi się. Chciałbym je sprostować, dodać lub inaczej objaśnić. Wiem, że moja „prawda” jest subiektywna. Jest podejrzenie, że może być podawana i interpretowana korzystnie dla mnie. Mimo że nie jest to moim zamiarem, wykluczyć tego nie mogę. Będę się starał opierać, gdzie tylko to możliwe, na dokumentach źródłowych. Państwo ocenią.