| by Zdzisław Jankiewicz | 1 comment

Byłem pracownikiem ITME (RIP) cz. 3.

Pisząc ostatnią część historii moich kontaktów z Instytutem Technologii Materiałów Elektronicznych pt. „Byłem pracownikiem ITME – postscriptum”, zakładałem, że do tej  tematyki nigdy już nie powrócę. Jednak powracam. Podobno nigdy nie należy pisać nigdy. Potrzeba powrotu wynikła z szeregu zdarzeń, jakie zaszły niedawno, już po umieszczeniu tej części na moim blogu[1] i druku w Sprawach Nauki[2]. Zdarzenia te można by podzielić na zewnętrzne, niezwiązane z instytutem, a właściwie jego następcą Łukasiewicz Instytutem Mikroeektroniki i Fotoniki (ITME weszło w skład IMiF – Łukasiewicz) i zewnętrzne, związane ze zdarzeniami w kraju, a nawet na świecie. Zacznę od tych ważniejszych, zewnętrznych.

Mimo że o tym pisałem już w Postscriptum, zacznę od zainteresowania się naszego Ministra Obrony Narodowej badaniami na rzecz potrzeb obronnych. Wśród wymienionych tam zagadnień znalazła się potrzeba opracowania mikrofalowych tranzystorów i układów scalonych dla wojskowych radarów i mikrofalowych łączy teletransmisyjnych. To zagadnienie jak najbardziej leżało w zasięgu możliwości byłego ITME. Dysponował potrzebną do tego celu aparaturą technologiczną (MOCVD do epitaksji warstw półprzewodnikowych i nowym  elektronolitografem Vistec SB 251o parametrach przystosowanych do tego typu zadań) oraz kompetencjami pracowników. Udowodnili oni już wcześniej, że tranzystory mikrofalowe potrafią wykonać[3].  Zagadnieniem tym zajmowali się również pracownicy Instytutu Technologii Elektronowej, drugiego instytutu tworzącego obecny Łukasiewicz IMiF [4], chociaż satysfakcjonujących wyników w prowadzonym w ITE programie badawczym, o ile wiem, nie uzyskali.

W każdym razie zagadnienie wydawało się być w zasięgu możliwości krajowych ośrodków badawczych i należało oczekiwać szybkich pozytywnych rezultatów. Potrzeby te stawały się coraz bardziej widoczne wraz z pogarszającą się sytuacją międzynarodową i kolejnymi zamierzeniami naszego rządu. Mam tu na myśli zapowiedź i uchwalenie ustawy o obronie ojczyzny oraz odbytym 26 października 2021 w WAT forum innowacyjności sił zbrojnych B+R+Armia. Pozwolę sobie przytoczyć dwa cytaty z odbytego wtedy Forum[5].

1.    Minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak:

„Wszystkie działania, które wdrożyliśmy lub wdrażamy, składają się na spójne rozwiązanie organizacyjne znane jako Nowa Polityka Innowacyjności Ministerstwa Obrony Narodowej – B+R+Armia. Wymiernym efektem tych zmian będzie zwiększenie innowacyjności Sił Zbrojnych RP w obszarze technologicznym, a tym samym wydatne wsparcie działań modernizacyjnych Wojska Polskiego i wyposażenie go w najnowocześniejsze rozwiązania sprzętowe” oraz „Podnoszenie kompetencji technologicznych środowiska naukowego i przemysłowego buduje fundament dla nowoczesności Sił Zbrojnych RP”

2.   Sekretarz stanu w MON Marcin Ociepa:

„Aktywność MON w zakresie wspierania sektora nauki przejawia się w finansowaniu projektów i konkursów z obszaru obronności. Zapewnił on przy tym, iż rozwój technologii kluczowych i przyszłościowych dla Wojska Polskiego jest priorytetem działania resortu obrony narodowej”.

            Przejdźmy do zdarzeń wewnętrznych wynikających ze strony  Łukasiewicz Instytutu Mikroelektroniki i Fotoniki. Jego aktywność, a przecież to do niego między innymi kierowane były cytowane powyżej słowa na forum B+R+Armia, nie wydawała mi się satysfakcjonująca. Zaraz po 2015 roku i nieprzedłużeniu dr. Z. Łuczyńskiemu pracy na stanowisku dyrektora Instytutu niekompetentni kolejni dyrektorzy „zdemolowali” wcześniej raczej bardzo dobrze działający ITME. Proces ten opisałem we wcześniejszych publikacjach w Sprawach Nauki [6] i nie będę do niego wracał. Nie chcę jednak pozostawić wrażenia, że dowodzę tego jedynie w słowach. Istnieje dość obiektywna miara prowadzona przez wydawnictwo Elsevier baza danych – Scopus. Zawiera ona oceny poszczególnych instytucji naukowych na całym świecie. Aby instytucja znalazła się w publikowanej corocznie bazie Scopus powinna spełnić ostry warunek. Jej pracownicy powinni opublikować w czasopismach z listy filadelfijskiej co najmniej sto publikacji. Jeżeli warunek tan nie jest spełniony, dana instytucja w tym roku nie jest oceniana i w bazie Scopus nie jest wymieniona. Przeważnie lista ich zawiera ok. 8 – 9 tysięcy placówek naukowych. O miejscu, na którym figuruje instytucja na liście bazy Scopus, decydują jej osiągnięcia mierzone liczbą publikacji, patentów oraz liczbą powołań na publikacje i patenty z danej instytucji w innych publikacjach. Pozwolę sobie utworzyć tabelkę pokazującą, jakie miejsca zajmowały w tej bazie w latach 2010 – 2022 interesujące nas instytuty.

    2010 2012 2015 2017 2020 2021 2022
ITME kraj 37 29 9 28 18 23 70
  świat 787 689 535 603 632 662 692
ITE kraj 41 N N 59 78 N N
  świat 796 N N 660 797 N N
IMiF k/ś N

„N” w tabelce oznacza, że instytucja w tym roku nie spełniła warunku oceny w bazie.

            Z tabelki tej wyziera smutny obraz zniszczenia  najlepszego instytutu badawczego w Polsce, którego Scopus sklasyfikował w 2015 roku na dziewiątym miejscu wśród wszystkich krajowych jednostek naukowych (z uniwersytetami włącznie). Do tego należy jeszcze dodać, że jakość sumy wcale nie jest sumą jakości składników, a nawet nie musi im dorównywać. Minister Gowin, jak sobie przypominam, reformując naukę w Polsce, np. scalając instytuty obiecywał lepszą ich działalność, związanie z przemysłem itp.  Wynik to ta tabelka. ITME mimo że już faktycznie nie istnieje, w bazie Scopus jest odnotowywany. Nowy instytut mimo że powstał z połączenia majątku i pracowników ITME i ITE, chociaż upływa już drugi rok od jego powstania,  jeszcze nawet nie zakwalifikował się do oceny w tej bazie. Tyle uwag ogólnych.

            Przejdźmy do potrzeb artykułowanych przez władze wojskowe. Oczywiście chodzi o potrzeby widziane przez pryzmat specjalizacji tematycznej  byłego ITME, ale dotyczące już działań nowego instytutu Łukasiewicz IMiF. Te nie są  zrozumiałe od samego początku.  Władze instytutu i zasadnicze jego części mieszczą się przy ul. Lotników na Mokotowie, chociaż – jak wiadomo – miejsca tam raczej mało. O ile pamiętam, już wcześniej w czasie realizacji programów zamawianych, którymi kierowałem, pracownicy części technologicznych byłego ITE narzekali na ciasnotę. Tymczasem laboratoria położone na znacznie większym terenie byłego ITME przy ul. Wólczyńskiej świecą pustkami. To dziwne. Teren ten ma dobrze przygotowaną infrastrukturę do obsługi zgromadzonej tam aparatury technologicznej i położony jest dalej od ruchliwych arterii miejskich niż ten przy alei Lotników. Co najważniejsze przy ul. Wólczyńskiej zgromadzona jest najwartościowsza aparatura MOCVD, w tym do epitaksji wysoko przerwowych półprzewodników oraz unikatowy nawet w skali europejskiej elektronolitograf Vistec zapewniający rozdzielczość w płaszczyźnie wystarczającą do wytwarzania urządzeń (tranzystorów i układów scalonych) w zakresie mikrofal. Warto zaznaczyć, że urządzenie Vistec wraz z urządzeniami towarzyszącymi, tworzącymi Laboratorium Elektrolitografii w ITME, umożliwia powielanie wytworzonych struktur przyrządowych na poziomie kilku – kilkudziesięciu tysięcy struktur w jednym procesie technologicznym, a więc de facto małoseryjną produkcję. Co gorsze, polityka personalna chyba niezbyt kompetentnych dyrektorów Instytutu doprowadziła do pozbawienia tych urządzeń fachowej obsługi. Taki jest stan obecny.

Rodzi to szereg pytań. Najważniejsze, czy nie jest to wynik działalności celowej? Wiele na to wskazuje. Była już, na szczęście udaremniona, próba sprzedaży budynku mieszczącego elektronolitograf za śmiesznie niską cenę sześciu milionów złotych, gdy koszt jego zawartości sięgał stu milionów. Powód? Chyba tylko jeden. Jak mnie niektórzy uświadamiają, teren byłego ITME jest niezwykle atrakcyjny dewelopersko. Warto go oczyścić i sprzedać. Czy rzeczywiście władze IMiF do tego zmierzają, bo oczyścić ten teren oznacza złomowanie wspomnianych wyżej zakupionych nie tak dawno unikatowych urządzeń technologicznych. Przenoszenie ich chociażby ze względu na koszty nie jest realne.

            Brak odpowiedzi na nurtujące w tej kwestii pytania był jedną z przyczyn dość desperackiej decyzji, o której za chwilę. Drugą była wiedza, że urządzenia te rzeczywiście są niezbędne do wykonania  przyrządów wymienionych w podpisanym liście intencyjnym pomiędzy MON i Siecią Łukasiewicz Chodzi jednak nie tylko o elektronikę mikrofalową, ale także elektronikę na podwyższone napięcia i pracującą w wyższych temperaturach. Do tego dochodzi półprzewodnikowa optoelektronika, w tym diody laserowe.

Powiedzmy szczerze, uwierzyliśmy zapewnieniom, że władze wojskowe rzeczywiście potrzebują opracowań, a przemysł obronny elementów z półprzewodników wysoko przerwowych. Było nam łatwo w to uwierzyć, gdyż sami wątpliwości w tym względzie nie mamy. 

            Wspomnianym wyżej desperackim pomysłem było wystąpienie do Wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego i Ministra Obrony Narodowej Mariusza Błaszczaka z propozycją  przejęcia tej aparatury przez resort MON i włączenie jej w tok opracowań i małoseryjnej produkcji na potrzeby sprzętu wojskowego. Nie uważam, byśmy byli zobowiązani do propozycji rozwiązań organizacyjnych, niemniej wyobrażaliśmy sobie utworzenia coś w rodzaju ośrodka technologii półprzewodnikowych na potrzeby sprzętu wojskowego. Powinna to być jednostka samodzielna, ale wspomagana merytorycznie przez Wojskową Akademię Techniczną, która – jak wiadomo – znajduje się w pobliżu ul. Wólczyńskiej.

            Najlepiej będzie, gdy w całości przytoczę tu obydwa listy wysłane w dn. 2 listopada 2021 do wspomnianych wyżej adresatów.

Pan Jarosław Kaczyński Wiceprezes Rady Ministrów                                                                                             

                            Szanowny Panie Premierze!

Z wielką uwagą i zainteresowaniem wysłuchaliśmy informacji Pana Premiera i Ministra Obrony Narodowej o założeniach nowej ustawy o obronie ojczyzny. Znamienne było także zorganizowanie na terenie WAT Forum Innowacyjności Sił Zbrojnych B+R+Armia.

Jak z powyższego wynika, działania modernizacyjne naszej armii nie pomijają udziału nauki. Biorąc to pod uwagę, pragniemy poinformować Pana Premiera o istnieniu w kraju unikatowej aparatury technologicznej, bez której wykorzystania zarówno badania, jak i budowa ważnych                     z wojskowego punktu widzenia urządzeń elektronicznych i optoelektronicznych nie są możliwe.

W czerwcu 2013 r. w byłym Instytucie Technologii Materiałów Elektronicznych – ITME ukończono instalację elektronolitografu amerykańsko – niemieckiej firmy VISTEC. Cena zakupu urządzenia wyniosła 8 000 000 EU, zaś koszt całego projektu dotyczącego także  budowy związanej z jego instalacją infrastruktury był równie wysoki – 43 240 000 zł. Urządzenie jest zdolne wytwarzać w płaszczyźnie płytki półprzewodnikowej struktury o złożonej geometrii (tranzystory, układy scalone, lasery)  o minimalnych wymiarach 50 nm oraz ich replikację na powierzchni do 150 mm. Jest więc zdolne zapewniać wystarczającą na początkowe potrzeby krajowe produkcję tych elementów.

Możliwości tego urządzenia zostały zweryfikowane w swoistego rodzaju konkursie zorganizowanym w 2012 r.  przez Agencję Rozwoju Przemysłu, w ramach którego przy jego pomocy wykonano działający model mikrofalowego tranzystora nadającego się do wykorzystania w wytwarzanych wtedy w kraju radarach. Z nieznanych nam przyczyn, mimo komisyjnego stwierdzenia poprawności działania tranzystora oraz spełniania wymagań producentów aparatury (o kryptonimach Wisła i Narew), zabrakło w 2015 r. decyzji o przedłużeniu prac nad serią tranzystorów mikrofalowych i na etapie jednego modelu prace zakończono.

            W ITME zgromadzono także inną, wartościową aparaturę technologiczną. Korzystając  z dotacji Ministerstwa Nauki i uzyskiwanych projektów badawczych, zakupiono pięć kosztownych (każda powyżej 1 000 000 EU) urządzeń do technologii MOCVD –  wytwarzania ultracienkich (nanometrowych) warstw półprzewodnikowych. Odpowiednio zaprojektowana architektura warstwowa licząca od kilku do kilkuset takich warstw umożliwia budowę praktycznie wszystkich struktur półprzewodnikowych, np. tranzystorów, układów scalonych, laserów, ogniw słonecznych, detektorów światła itp.

W rezultacie w ITME powstało największe w Polsce i jedno z większych w Europie laboratorium epitaksji z fazy gazowej związków półprzewodnikowych. Szczególnie cenne są najnowsze urządzenia do wytwarzania struktur azotkowych (GaN), z węglika krzemu (SiC) i grafenu (Black Magic). Struktury GaN i SiC, nie licząc optoelektroniki, są nieodzowne dla wysokonapięciowej elektroniki pracującej w trudnych warunkach termicznych i w obecności zakłóceń.

Należy zaznaczyć, że wymienione technologie są powiązane ze sobą, komplementarne i jednostka zajmująca się wytwarzaniem elementów elektronicznych i optoelektronicznych dla celów wojskowych musi nimi dysponować. 

            Oprócz wymienionych urządzeń technologicznych dzięki dotacjom Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Mazowieckiego zbudowane zostało centrum charakteryzacji struktur niskowymiarowych, dla którego zakupiono niezbędną, cenną aparaturę pomiarową: spektrometr fotoelektronów (XPS), skaningowy mikroskop elektronowy (SEM), mikroskop sił atomowych (AFM) i spektrometr mas jonów wtórnych (SIMS). Szczególnie Spektrometr SIMS został wykonany z uwzględnieniem oczekiwań Instytutu i w momencie przekazania do użytku stanowił unikalne urządzenie badawcze w skali światowej. Umożliwiał precyzyjne pomiary grubości i składu ultracienkich warstw półprzewodnikowych, w tym grafenu. Koszt budowy centrum charakteryzacji wyniósł około 32 000 000 zł.

            W 2016 r, rozpoczął się proces dewastacji Instytutu, który trwa do tej pory.  Działający do zakończenia kadencji w 2014 dyrektor dr Z. Łuczyński stanął do kolejnego konkursu i go wygrał.  Mimo tego nie został zatwierdzony przez ówczesnego ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego. Wyznaczani na to stanowisko kolejni jego następcy jakby nie orientowali się, jakim dysponują potencjałem. Jeden z nich podjął nawet próbę sprzedaży budynku zawierającego aparaturę technologiczną za cenę 6 000 000 zł., wielokrotnie niższą niż wartość znajdujących się w nim urządzeń. Transakcji zaniechano, gdy zainteresowała się nią prokuratura. Procesu pozbycia się tej aparatury nie zaniechano.

Dziś chodzą słuchy o chęci jej demontażu  i przeniesienia. Wszystko podobno po to, by uwolnić atrakcyjny pod miejską zabudowę teren przy ul. Wólczyńskiej 133. Naszym zdaniem demontaż i przenoszenie tych urządzeń nie jest możliwe bez kompetentnych ludzi i bardzo wysokich kosztów.

            Dlaczego z tym problemem zwracamy się bezpośrednio do Pana Premiera? Jeżeli rzeczywiście szukamy dróg podniesienia zdolności bojowej naszej armii, istniejące jeszcze technologie na terenie byłego ITME należy zachować i przekazać do dyspozycji wojskowych ośrodków naukowych. Teren przy ul. Wólczyńskiej znajduje się blisko Wojskowej Akademii Technicznej. Naukowcy z WAT mogliby istniejące na tym terenie technologie przystosować do wykorzystania w pracach na rzecz  polskiej armii.

Panie Premierze, ratowanie tego, co jeszcze pozostało po dewastacji ITME (Instytucie, który jeszcze w 2019 r. był najlepszym Instytutem Badawczym w Polsce, w rankingu wszystkich instytucji  naukowych w kraju, łącznie z uczelniami, zajmował dziewiąte  miejsce, a w świecie wśród 5139 klasyfikowanych jednostek plasował się na 535pozycji) wymaga szybkiej interwencji. Dziś najpilniejszym zadaniem jest zatrudnienie w zespołach obsługujących najważniejsze urządzenia technologiczne młodych inżynierów, którzy zdobędą wiedzę i doświadczenie  o możliwościach ich wykorzystywania. To nie będzie proces ani szybki, ani łatwy, ale rozpocząć go trzeba natychmiast. Starsi, kompetentni pracownicy albo już odeszli (czasami nie z własnej woli), albo zbliżają się do wieku emerytalnego. Tylko oni, współpracując z młodymi pracownikami, są w stanie przekazać im niezbędną wiedzę i doświadczenie. Bez właściwej obsługi ta unikalna aparatura jest martwa. 

Zwracamy się bezpośrednio do Pana Premiera z tą sprawą, ponieważ uważamy, że tylko w ten sposób może udać się zapobiec bezprzykładnemu marnotrawstwu, jakiego jesteśmy świadkami. 

Pan Mariusz Błaszczak Minister Obrony Narodowej

                                    Szanowny Panie Ministrze!

Pozwalamy sobie przesłać Panu Ministrowi pismo, jakie skierowaliśmy do Pana Premiera Jarosława Kaczyńskiego. Pismo dotyczy możliwości wykorzystania do celów wojskowych, zgromadzonej na terenie byłego Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych (ITME) unikatowej aparatury technologicznej. Skłania nas do tego kroku zgłoszony projekt ustawy o obronie ojczyzny, zorganizowane przez Pana Ministra w WAT Forum Innowacyjności Sił Zbrojnych – B+R+Armia, a nade wszystko inicjatywa Pana Ministra porozumienia pomiędzy MON a Siecią Badawczą Łukasiewicz. Praktycznie po raz pierwszy Pan jako Minister Obrony formułuje tam konkretne zapotrzebowania wojska na prace badawcze. Nas szczególnie zainteresowała zgłoszona przez armię potrzeba opracowania tranzystorów mikrofalowych stosowanych w radarach i łączach telekomunikacyjnych. Rzecz w tym, że problem ten w latach 2012 – 2015 był już przedmiotem opracowania  wynikającego z konkursu zgłoszonego przez Agencję Rozwoju Przemysłu. Mimo że na etapie modelu został on pozytywnie rozwiązany, to w 2015 r. dalszych prac w tym kierunku zaniechano. 

Jesteśmy przekonani, że ponowne zainteresowanie się Pana Ministra mikrofalowymi tranzystorami powinno spowodować powrót do zastosowanych wówczas rozwiązań
i osiągniętych wyników. Możemy się mylić, ale nic takiego raczej nie wydarzyło się. W każdym razie nie wiemy nic o tym, aby do budowy nowo zapotrzebowanych urządzeń byli angażowani ludzie, którzy wcześniej model tranzystora zbudowali. Brak też wiedzy o wykorzystaniu istniejącej już aparatury niezbędnej do tego celu.

Szanowny Panie Ministrze, naszym zdaniem dla osiągnięcia celów, jakie Panowie stawiają przed armią w projekcie ustawy o obronie ojczyzny i przed instytucjami naukowymi przez wspomniane forum innowacyjności sił zbrojnych, niezbędne jest przejęcie przez resort MON aparatury technologicznej zgromadzonej na terenie byłego ITME. Jest to celowe
i pilne, gdyż wymaga ona bardzo skomplikowanej infrastruktury oraz kompetentnej obsługi. Dalsze trwanie obecnego stanu grozi bezpowrotną utratą tych niezwykle wartościowych urządzeń.

Obydwa listy zostały podpisane również przez  byłego dyrektora ITME dr. Zygmunta Łuczyńskiego.                                                

Wydaje mi się, że powody naszego wystąpienia z propozycją przejęcia przez MON terenu po byłym Instytucie ITME wraz z znajdującą tam aparaturą technologiczną zostały wyłożone dostatecznie jasno. Wojna na Ukrainie tym bardziej ujawniła potrzebę przyśpieszenia prac nad współczesnymi militarnymi zastosowaniami  elektroniki i optoelektroniki półprzewodnikowej.

Odpowiedź z kancelarii wicepremiera J. Kaczyńskiego nadeszła dość szybko – 10 listopada. Była nią kopia pisma do Dyrektora Biura MON z prośbą o zajęcie stanowiska i powiadomienie o tym zainteresowanych tzn. autorów listów. Na odpowiedź MON czekaliśmy nieco dłużej. Została przesłana nam 22 lutego 2022 przez Sekretarza Stanu w MON Marcina Ociepę. Ogólnie rzecz biorąc, Sekretarz Stanu MON nie podzielał naszych obaw co do wykorzystania elektronolitografu Visec. Przydzielony on został dziwnej Grupie badawczej – Przyrządy GaN, czujniki, struktury cienkowarstwowe i materiały porowate Instytutu., która jest zainteresowana jego wykorzystaniem w realizowanych pracach. O opracowaniu mikrofalowych tranzystorów i układów scalonych zgodnie z podpisanym listem intencyjnym i stanie tych prac ani słowa. Technologię MOCVD w piśmie sprowadzono wyłącznie do produkcji grafenu. Znacznie ważniejsza technologia przyrządów elektronicznych i optoelektronicznych z półprzewodników szeroko przerwowych nie została zauważona. 

Widać, że  piszący odpowiedź wyjątkowo wybiórczo podeszli do podjętych w naszych pismach problemów. Np. o realizacji prac wynikających z listu intencyjnego nie napisano nic.

Inne zagadnienia, np. wzmiankę o zakupionej w byłym ITME aparaturze pomiarowej, podniesiono  do zasadniczej rangi, podejrzewając, że proponujemy zabrać ją do WAT.

Nie przypuszczam, by WAT chciał cokolwiek z Łukasiewicz IMiF zabierać. My też tego nie proponowaliśmy. Potrzeby zgodnie z tym, co deklarował MON, ma polska armia. Przydatny armii sprzęt technologiczny istnieje i jest on gdzie indziej niezbyt właściwie eksploatowany. To wszystko, co korzystając z posiadanej wiedzy, pozwoliliśmy sobie adresatom pism uświadomić.

Są jeszcze dwie kwestie poruszone w otrzymanym piśmie, do których należałoby się ustosunkować.

  1. Cytat: „zasadnym rozwiązaniem wykorzystania posiadanych technologii na potrzeby MON jest ścisła współpraca Sieci Łukasiewicz z uczelniami wojskowymi.”

Ile ja się o tym w życiu nasłuchałem. Dlaczego tylko uczelniami wojskowymi? Może także uczelniami cywilnymi, Instytutami PAN, zakładami produkcyjnymi itp., które mogą także pracować na potrzeby armii. Taką współpracę ćwiczymy bez widocznych skutków od dziesiątków lat nie tylko na potrzeby wojska, lecz także przemysłu. Wielokrotnie uczestniczyłem w gremiach oceniających programy badawcze wspomagające gospodarkę.[7] Było źle, jest gorzej. Jeżeli metoda ta nie działa tak długo, to skąd pewność, że będzie skuteczna w przypadku współpracy z Siecią Łukasiewicz. Raczej nie jest, bo Sieć Łukasiewicz podpisała z MON list intencyjny dotyczący tranzystorów mikrofalowych i na razie ani o pracach w tym kierunku, ani o wynikach nic nie wiadomo.

  1. Cytat: „organem właściwym do prowadzenia spraw dotyczących Centrum Łukasiewicz – Sieci Badawczej Łukasiewicz zgodnie z kompetencjami jest Minister Edukacji i Nauki.”

To pouczenie ministerstwo przysłało mi dwukrotnie, drugi raz 14 kwietnia 2022. Przypominam sobie, że wiadomość o identycznej treści otrzymał w 2017 r. prof. Andrzej Wiśniewski i grupa kilku profesorów fizyki, w tym trzech członków PAN, na swój apel do Jarosława Gowina, wtedy ministra nauki i szkolnictwa wyższego, wyrażając swoje zaniepokojenie sytuacją w ITME.  Zwracali uwagę, że wskutek niekompetentnego zarządzania instytut może utracić autorytet i z trudem zdobytą pozycję naukową. Piotr Dardziński (dziś Prezes Sieci Badawczej Łukasiewicz, wtedy podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego) odpowiedział im podobnie. Skierował ich zgodnie z kompetencją do Ministerstwa Rozwoju i Finansów. To szacowne grono profesorów dobrze wtedy wiedziało, komu podlega ITME. Pisali jednak w sprawie pozycji i rangi naukowej instytutu i chyba właściwie kierowali wątpliwości i oczekiwali reakcji od Ministra Nauki. Po tak lekceważącym potraktowaniu uznali, że ministerstwo nie życzy sobie, by instytutem dalej się interesowali. W ministerstwach wiedzą lepiej.  

Ja również dobrze wiem, komu podlega Łukasiewicz IMiF. Zgodnie z duchem otrzymanej odpowiedzi dalej nie zamierzam nic proponować. Szczególnie nie będę proponował Ministrowi Edukacji i Nauki, że wskutek dziwnej polityki podległego mu instytutu lepiej, aby urządzenia byłego ITME do technologii półprzewodnikowych przekazać do MON i ukierunkować na wykorzystanie do opracowań przyrządów potrzebnych dla wojska.

            Nie mogę jednak nikomu obiecać, że przestanę myśleć. Jeżeli tak, to będę pewnie miał wątpliwości i pytania. Właściwie już je mam, bowiem ów „chocholi taniec” w dalszym ciągu trwa. Jak wynika z zawiadomienia[8], do IMiF kupowany jest następny elektronolitograf. Z zaakceptowanej oferty wynika, że ma to być dość proste urządzenia niemieckiej firmy Raith w cenie 1 286 000 Euro, któremu daleko do tego, jaki już posiadają. Niemniej będzie kosztował dalszych ok. 7 milionów złotych[9]. Jeżeli to prawda, to rodzi się pytanie, po co kupować urządzenie o gorszych parametrach, skoro ma się już lepsze? Kolejne – kto dał na tak ekstrawagancki zakup pieniądze? Zdaniem specjalistów do opracowań i produkcji tranzystorów i układów scalonych, w tym mikrofalowych, urządzenie to nie nadaje się.  Po co jest więc kupowane? W tym miejscu rodzi się szereg nowych pytań, a także wątpliwości. Może mają rację ci, którzy twierdzą, że po odejściu z pracy w instytucie dr. A. Kowalika nikt nie potrafi obsługiwać elektronolitografu Vistec, A może prawdziwa okaże się „spiskowa teoria”, że możliwość uzyskania ogromnych pieniędzy za teren przy  Wólczyńskiej 133 usprawiedliwia wszelkie czynności włącznie ze złomowaniem urządzenia za 8 mln. Euro.

Kto mi odpowie na te pytania, kto rozwieje wątpliwości? MON nie. Jego ta sprawa nie interesuje, chociaż elektronolitograf Vistec mógłby dla potrzeb sprecyzowanych w liście intencyjnym podpisanym z Centrum Badawczym Łukasiewicz być użyteczny. Przypomnę, że może on służyć nie tylko do opracowań takich przyrządów, ale również do ich małoseryjnej, wystarczającej na pierwsze polskie potrzeby, produkcji. Takich możliwości zakupywane obecnie do instytutu urządzenie oczywiście nie ma.

Dotychczas moje wspomnienia o pracy w ITME drukowane były w Sprawach Nauki. To niszowe wydawnictwo, zapewne powszechnie nieczytane. Umieszczam je także na moim blogu. Tu tylko raz (oprócz wypowiedzi kilku fachowców) zgłosił pretensje ktoś, komu nie spodobało się, że nazwałem ś. p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Mężem Stanu. To zdecydowanie mało. Pomyślałem, by zainteresować problemem ludzi znanych z mediów, bardziej słuchanych lub czytanych. Może przez nich uda się dotrzeć do szerszego grona Polaków.

Spróbowałem. Dotarłem do dwóch osób. Jeden znany z dyskusji na temat nowoczesnej armii, drugi redaktor znanych publikatorów. Pierwszy zaszczycił mnie nawet rozmową telefoniczną. W  drugie miejsce dotarłem jedynie do asystentki redaktora.

W obydwu miejscach kompletny brak zainteresowania problemem, mimo że został on dość detalicznie udokumentowany i przedstawiony. Dziwny jest ten świat.

            Jeden z profesorów i moich przyjaciół, a jednocześnie wysoki urzędnik w PAN zapoznawszy się z przytoczonymi listami, zdziwił się, że nie przestaję naprawiać świata. Drogi panie profesorze, świata nie mam ochoty naprawiać. Jednak koło nieprawości dziejącej się tuż obok mnie, tu w Polsce, mimo fatalnego PESELU trudno mi spokojnie przechodzić. Dlatego te desperackie kroki. Dziś mam ochotę ogłosić konkurs z nagrodami. Temu, kto wyjaśni mi sens tego, co się dzieje, postawię dobre wino i dodatkowo publicznie odwołam wszelkie podejrzenia. Na koniec wyznam szczerze, byłbym zadowolony, gdybym przegrał.

[1]https://zdzislawjankiewicz.pl

[2] SN 5/21

[3] 1. W. Strupiński et al. „Struktury epitaksjalne tranzystorów GaN/AlGaN HEMT” ITME Sprawozdanie z pracy naukowo-badawczej 2006 r.

  1. Piotr Caban et al. „The influence of substrate surface preparation on LP MOVPE GaN epitaxy on differently oriented 4H-SiC substrates” Journal of Crystal Growth 310, (2008) 4876–4879.
  2. Lech Dobrzeński et al. „Monolityczny mikrofalowy układ scalony GaN/AlGaNELEKTRONIKA 6, (2015) 6-9.

[4] W ITE wykonywany był finansowany przez NCBiR Projekt Badawczy Strategiczny „Tranzystory mikrofalowe HEMT AlGaN/GaN na monokrystalicznych podłożach GaN”. Podłoża z GaN (nie SiC jak w ITME) do wykonania tego projektu dostarczała firma Amono S.A., a w jego realizacji brały jeszcze udział TopGan sp. z o.o., Instytut Wysokich Ciśnień PAN i Instytut Radioelektroniki i Technik Multimedialnych PW.

[5] Na podstawie relacji rzecznika prasowego WAT p. Ewy Jankiewicz

[6] Od SN 2/21 – do SN 5/21

[7] Niektóre opisałem, patrz Sprawy Nauki  od SN 2/21 do SN 5/21             

[8] https://ted.europa.eu/udl?uri=TED:NOTICE:301602-2021:TEXT:PL:HTML

[9] Tyle instytut przeznaczył na ten zakup.

1 Comment

nick

13 listopada 2023 at 19:04 Odpowiedz

Elektronolitograf Raith został zakupiony do laboratorium IMiF w Piasecznie, które oddalone jest o ok. 40 kilometrów od ul. Wólczyńskiej i gdzie znajduje się osobna linia technologiczna z osobnym parkiem maszynowym.