Cesarz i koń
Cesarz Kaligula mianował swego konia senatorem. Nie był to wyraz wielkiego szacunku dla członków senatu. Zapewne wielu ówczesnych notabli było tym oburzonych, było jednak wielu takich nawet w senacie, co dla spodziewanych zysków akceptowali sąsiedztwo senatora Incitatusa. Taką ów koń nosił nazwę. Proszę się uspokoić. Nie zamierzam i nie mam kwalifikacji do opowiadania historii Rzymu. Inni zrobili już to wcześniej i lepiej. Jednak przy tej okazji chcę pokazać fotografię dotyczącą historii znacznie późniejszej i dotyczącej bliższej nam instytucji – WAT-u.

Zdjęcie przedstawia standardowo uśmiechniętego Radosława Sikorskiego, wtedy Ministra Obrony Narodowej w towarzystwie gen. bryg. dr. Adama Sowy wizytujących 7 stycznia 2007 r. naszą Akademię. W trakcie tej wizyty został pozbawiony pełnienia swojej funkcji będący Rektorem WAT gen. bryg. prof. dr hab. inż. Bogusław Smulski, a na jego miejsce wyznaczony siedzący przy ministrze gen. bryg. dr A. Sowa.
Na swoim Blogu Internetowym[1] o zdarzeniu tym napisałem:
„Decyzję o odwołaniu Rektora WAT gen. bryg. prof. Bogusława Smólskiego minister podjął już 11 grudnia 2006 roku i uprawomocniła się ona 2 stycznia 2007 r. W takim razie w momencie wizyty gen. Smólski już komendantem WAT nie był, chociaż pewno o tym jeszcze nie wiedział. To, dlatego minister skierował pismo (27.)[2] do przewodniczącego senatu, a nie do komendanta czy rektora WAT. Jednocześnie w trakcie tej wizyty minister przedstawił gen. bryg. dr inż. Adama Sowę, któremu powierzył właśnie w tym dniu funkcję Komendanta WAT. Odwołania rektora można się było spodziewać prześledziwszy stosunki pomiędzy WAT i Ministerstwem w minionym roku, biorąc oczywiście pod uwagę charakter głównego animatora tych zdarzeń. Dziwić może jedynie osoba wyznaczona na stanowisko Rektora WAT. To, że gen. A. Sowa kończył WAT, to za mało. Nigdy nie pracował w uczelni wyższej i nie miał żadnego dorobku naukowego, który usprawiedliwiłby powierzenie mu tak wysokiej w uczelni godności. To pierwszy przypadek powołania na stanowisko rektora WAT osoby tak nie przygotowanej do pełnienia tej funkcji. W dotychczasowej historii naszej uczelni, nikt tak nierozważnego kroku nie uczynił. Przeważnie Komendantami WAT zostawali oficerowie, którzy jakiś czas w Akademii przepracowali, osiągnęli odpowiedni dorobek naukowy i zdobyli niezbędne doświadczenie, nie mówiąc o autorytecie i akceptacji środowiska. To jednocześnie dowód na to, na ile bezpieczniejsze dla WAT byłoby utrzymanie wyborów rektora. Wtedy pojawienie się rektora w rodzaju gen. Sowy nie miałoby szans. Wymieniam tu nazwisko pana generała, chociaż nie on tu zawinił. Pewnie nie powinien przyjąć tego stanowiska, ale zawinił kto inny. Decyzyjne stanowiska powinny należeć do mężów stanu, którzy skutki swoich poczynań widzą dla kraju w perspektywie dziesięcioleci, a nie obecnej chwili. Zdaje się, że za daleko zabrnąłem w marzenia.
Najbardziej niepokojący była jednak informacja o reformie, polegającej na połączeniu pięciu wyższych szkół wojskowych w jeden uniwersytet. Wiadomo, nie miała to być ich suma. Więc co?”
Przepraszam wszystkich za nasuwające się porównanie, ale takie przychodzi mi na myśl. Niewiele bardziej nadawał się na rektora WAT p. gen. Sowa niż przywołany na wstępie koń na senatora Rzymu. Po co ta maskarada. O ile sobie przypominam uzasadnienie ministra miał on (gen. Sowa) lepiej rozumieć potrzeby wojska niż wszyscy pracownicy Akademii i sprawniej przekształcić ją w Wydział w nowo powoływanego w myśl ministra Sikorskiego Uniwersytetu Obrony Narodowej. Tak miała się nazywać nowa uczelnia wojskowa w skład której miały wejść wszystkie pięć istniejących uczelni wojskowych o przymiotniku „Wyższa” łącznie ze słynną Szkołą Orląt w Dęblinie, Akademią Marynarki Wojennej i oczywiście WAT-em. Mimo dalece zaawansowanego procesu legislacyjnego nikt z decydentów do końca nie zdawał sobie sprawy, w jaki sposób ta uczelnia miała być zorganizowana. Słyszałem o poglądzie, że uczelnie składowe, szczególnie WAT ma tylu profesorów, że w narzuconych ramach powinni coś wymyśleć. Całość miała być umieszczona w Rembertowie miejscu, gdzie działała dawniej Akademia Sztabu Generalnego, a obecnie Akademia Sztuki Wojennej.
Jako pracownik WAT, pełniłem wtedy mało znaczącą, ale wysoce stresującą funkcję przewodniczącego Komisji Wyborczej Senatu Akademii. Funkcja ta była stresująca, bowiem zgodnie z obowiązującym prawem (Ustawie o Szkolnictwie Wyższym) rektorzy wyższych uczelni wojskowych powinni być wybierani. W tym celu należało w odpowiednim czasie podejmować określone czynności, aby zgodnie z narzuconym w Ustawie terminie nowo wybrany rektor mógł rozpocząć pełnić obowiązki. Tymczasem ministrowie z uporem chcieli rektorów wyznaczać, korzystając z możliwości danych przez Ustawę „w wyjątkowych przypadkach”. Brak doprecyzowania w Ustawie, co należy rozumieć przez „wyjątkowy przypadek” pozwalał ministrowi traktować każdy jako wyjątkowy. Widzą państwo trudną sytuację Komisji Wyborczej i jej przewodniczącego. Nadrzędnym celem działania Komisji Wyborczych miała być właśnie troska o zgodne z prawem przeprowadzenie wyborczego cyklu, a nie zadowolenie jakiegokolwiek urzędnika nawet tak wysokiego szczebla jak sam minister ON. Niestety to ja tak myślałem wtedy, a nawet dotąd tak myślę.
Zostałem wyróżniony, a może nawet uhonorowany rozmową z nowym komendantem WAT, której celem było przedstawienie mi wyjątkowości sylwetki ministra ON i zaproszenie do współpracy w wypełnianiu zadań, jakie otrzymał do realizacji. Minister przedstawiony mi został jako osoba niezwykła, przyszły prezydent RP, zaś on jako jego człowiek zaufany posiadający z nim bezpośredni kontakt telefoniczny. Tu wskazał na leżący przed nim telefon komórkowy. Zapewniłem pana generała, że jestem lojalnym nie tylko pracownikiem Akademii, ale jej absolwentem. Może liczyć na mnie we wszystkich poczynaniach, które będą brały pod uwagę interes i przynosiły korzyść naszej uczelni. Nie wiem, czy zadowoliłem rozmówcę. Chyba nie do końca, gdyż dowiedziałem się, że sprawdzał, jak można mnie odwołać. To było podobno dość trudne, gdyż powoływany byłem przez Senat ubiegłej kadencji i nie podlegałem Senatowi kadencji bieżącej. Druga rozmowa, w której byłem zapytany o możliwość odwołania prorektora ds. naukowych dopełniła naszą różnicę zdań. Moja propozycja procedury odwołania prorektora zupełnie nie odpowiadała komendantowi i z zamiaru zrezygnował.
Wypełnianie przyjętej na siebie misji szło p. gen. Sowie jak po grudzie. Mimo zmuszeniu dziekanów do podpisania tzw. „lojalki”, zmianie na stanowisku kanclerza WAT i utworzeniu równoległych do prorektorów stanowisk, opór środowiska okazał się nie do przezwyciężenia. Muszę się przyznać, że sposób reorganizacji wyższego szkolnictwa wojskowego w wykonaniu ministra Sikorskiego (później dołączył do tego tandemu gen. A. Ameliańczyk) oznaczała kompletną degradację, a właściwie zniszczenie WAT jako uczelni politechnicznej. Aktywnie włączyłem się w protest przeciw takiej reorganizacji. Uważałem i nadal jestem tego zdania, że byłaby to nie tylko strata dla wojska, ale także kraju. WAT w stosunkowo krótkim czasie osiągnął poziom liczącej się w Polsce uczelni technicznej jakich potrzebujemy i jakich w kraju brak. W działania obronne zaangażowaliśmy powołane w tym czasie Stowarzyszenie Przyjaciół WAT, co dość szczegółowo zrelacjonowałem we wspomnianej już części na moim Blogu Internetowym i nie ma potrzeby ich powtarzać. Wkrótce R. Sikorski stracił stanowisko ministra ON, a jego następca miał w tej sprawie diametralnie odmienne zdanie.
Po roku bycia Komendantem Akademii, gen A. Sowa odszedł na wyższe stanowisko w UE, co wykorzystaliśmy, by wspomóc powołanie na to stanowisko długoletniego, z odpowiednim dorobkiem naukowym, pracownika WAT. Dalsze zmiany polityczne doprowadziły do zmiany Ustawy o Szkolnictwie Wyższym i pełną satysfakcję urzędników ministerstwa ON. Rektorzy wyższych szkól wojskowych w tym Akademii są już zgodnie z prawem wyznaczani przez ministra ON. Utrwalił się przy tym w WAT zwyczaj powoływania na funkcję rektora zastępcę komendanta, będącym w zasadzie nie prorektorem, a zastępcą ds. wojskowych. To niedobry zwyczaj. Przedostatnia nominacja była taką nieudaną i spowodowała ubytek prestiżu naszej uczelni i ograniczenie jej znaczenia. Rektor to coś znacznie więcej niż wspornik na rektorski łańcuch. Przepraszam za porównanie, ale nominacja na to stanowisko gen. A. Sowy, takie skojarzenie robiło. Nie chciałoby się mieć takich skojarzeń więcej. Ostatnią nominację rektora WAT zawdzięczamy, o ile pamiętam, ministrowi ON Macierewiczowi. Gratuluję panu ministrowi wyczucia i doboru kryteriów awansu. Biorąc ponadto pod uwagę w tym krótkim okresie powołanie wojsk terytorialnych, oraz trafność jego wcześniejszych dokonań mam przekonanie, że mamy do czynienia nie z „oszołomem” jak to powszechnie głoszono, a mężem stanu. To takie „nieuczesane” myśli przy okazji.
Czytający ten OKRUCH mogą się zastanawiać, po co go piszę. Spieszę wyjaśnić. Jest nawet więcej niż jeden powód i są od siebie dość odległe. Kilka dni temu napisał do mnie maila p. Marek Wrzos, specjalista ds. promocji nauki z informacją, że zamierza przeprowadzić i opublikować cykl wywiadów z okazji 75-lecia WAT. Wprowadziło mnie to w zadumę.
Po pierwsze, to już tyle lat. Pamiętam początki Akademii i pisałem o nich w moim Blogu. Z tyloma ludźmi miałem kontakt: z wszystkimi Komendantami WAT czy jego Rektorami, wszystko jedno jak ich będziemy nazywać. Studiowałem i pracowałem na Wydziale Elektroniki, znałem i współpracowałem ze wszystkimi jego starszymi, dawniejszymi znakomitościami. Większość z nich znajduje się już niestety w Przewodniku prof. Marka Cieciury[3].
Po drugie, co znajdzie się w tych wywiadach? Z pewnością będę chciał je przeczytać, ale ile będzie w nich nagiej prawdy? Kto np. napisze o tych pracownikach WAT, którzy zostali skazani sądownie? Też ich znałem. Może należy się zastanowić czy to oni lub tylko oni powinni odpowiadać karnie?
Jest niby na to sposób: sprawdzam. Tym sprawdzam będzie ten OKRUCH. Prześlę go p. Markowi Wrzos jako treść mojego wywiadu. Jednocześnie za to bardzo go przepraszam.
Miałem możność zwiedzenia niedawno sali tradycji uczelni. Było w nim kilka portretów rektorów. Może to przypadek, takie chwilowe przemeblowanie, ale nie było wśród nich portretu S Kaliskiego, a na poczesnym miejscu wisiał portret A. Sowy. To wtedy przyszło mi na myśl pytanie, czy te portrety prezentują wsporniki na rektorski łańcuch, czy postaci kierujące uczelnią oraz pomnażające jej dorobek, prestiż i znaczenie. Czym bowiem zasłużył się Akademii jej rektor gen. A. Sowa? Ja wiem. Byłem obok. Wszystkim czego nie udało mu się zrobić w wyznaczonej wtedy dla siebie misji. Czy za to jednak należy wieszać na ścianie jego portret? Ja mam wątpliwości. Nawet wtedy, gdy po prostu, wiesza się jak leci wszystkie. To hipokryzja. Tak robić się nie powinno.
A jednak tak się stało. Dziwnie szybko powrócił pan generał z unijnych wysokich stanowisk. Proszę zgadnąć, gdzie wrócił? Oczywiście do swojej uczelni, której był Rektorem, do WAT. Nie doceniłem swego czasu telefonu pana generała, a właściwie zawartych tam ważnych nazwisk. Bez trudu został zatrudniony w utworzonym przeze mnie w 1992 r. Instytucie Optoelektroniki, gdzie dotąd, chciałem napisać pracuje, ale właściwej będzie napisać, jest zatrudniony.
W międzyczasie wiele się zmieniało także w polityce. Nawet dwukrotnie dochodził do władzy prawdziwy „cesarz” skromnie nazywany „królem Europy”. Natychmiast zawsze wtedy uaktywniał się także nasz Radek. Już nie na byle jakim stanowisku, ale ważniejszym ministra spraw zagranicznych. Czyżbym znów nie docenił mego z 2007 r. rozmówcy? Co prawda stanowisko prezydenta RP jest zajęte i trudno będzie nawet posłowi Giertychowi go uwolnić, ale może zostać premierem. Takie słuchy chodzą, a jak udowadnia się w codziennej praktyce w Polsce to ważniejsze od prezydenckiego stanowisko, akurat dla „wyjątkowego ego” naszego pupila. Wszystko przed nami. A ja naprawdę już coraz starszy, tracę orientację: kto cesarz, kto król, kto koń, a komu przeznaczy się rolę pomylonego. Chociaż z tą ostatnią rolą nie powinienem mieć większych trudności.
[1] www. zdzislawjankiewicz.pl ®Chłopcy ze WSI.
[2] tamże
[3] Marek Cieciura „Przewodnik Groby Zasłużonych Pracowników Wojskowej Akademii Technicznej”