| by Zdzisław Jankiewicz | No comments

„Zapomnieć” nie jedno ma znaczenie

Na początku lat pięćdziesiątych, gdy studiowałem i rozpoczynałem pracę w Wojskowej Akademii Technicznej, większość stanowisk (przynajmniej tych bardziej znaczących) zajmowali oficerowie Armii Radzieckiej. Formalnie zaliczani byli do korpusu oficerów polskich i nosili polskie mundury. Nie wiem zgodnie z jakimi kryteriami byli oni dobierani, ale na pewno nie według znajomości języka polskiego. W większości przypadków była to ich słaba strona, chociaż każdy z nich ambitnie starał się mówić po polsku. 

Była to średnio w połowie mieszanka słów polskich i rosyjskich. Z drugiej strony my przechodziliśmy intensywny kurs języka rosyjskiego, którego stopień znajomości oceniam dziś raczej gorzej niż lepiej od stopnia znajomości języka polskiego przez naszych przełożonych. Nie mniej również ambitnie próbowaliśmy mówić po rosyjsku. Teoretycznie mogło się zdarzyć, że w kontaktach pomiędzy nami było pełne zrozumienie (znajomość średnio połowy słów), biorąc pod uwagę różnice w akcentowaniu wyrazów, znacznie częściej występowały bardzo zabawne nieporozumienia. 

Jako anegdotę opowiadano, jak to student nie pamiętając po rosyjsku słowa „całka”, pomysłowo zruszczył nazwę polską do postaci „cełka”.Pechowo w matematyce takie słowo w języku rosyjskim nie występuje, a w języku potocznym oznaczy coś podobnego do „dziewicy”. 

Pomimo tego, że większość wykładów słuchałem w języku polskim i to w wykonaniu takich koryfeuszy nauki polskiej jak profesorowie Politechniki Warszawskiej Janusz Groszkowski, Witold Pogorzelski i inni (kontakty z nimi obfitowały również w zabawne zdarzenia, lecz innego rodzaju o czym może kiedyś napiszę) osobiście również spotkałem się z językowymi nieporozumieniami. Przedmiot „Podstawy Radiotechniki” wykładał nam Szef Katedry o tej samej nazwie podpułkownik Kapranow. Muszę przyznać, że robił to bardzo dobrze gdyby nie język. Dodatkowo dykcja naszego wykładowcy była nienadzwyczajna, stąd wiele pojęć musieliśmy przyswajać sobie z dostępnego (na szczęście) skryptu. Przez pewien czas bowiem nie mogłem zrozumieć co oznacza szybko mówione „amiega s nolikom” (ωo) lub „pi pa pałam”(π/2). Co najwyżej wywoływały one nie zawsze cenzuralne skojarzenia, bo jak wiadomo „żołnierzowi wszystko się kojarzy”.

Zdarzenie, które chcę opowiedzieć, przydarzyło się memu koledze. Pomimo młodego wieku miał on ciemny i bardzo gęsty zarost. Jego broda nawet dokładnie ogolona miała niebieskawy odcień, a kilkugodzinny zarost wyraźnie się uwidaczniał. Broda naszego kolegi była przedmiotem jego dumy i czasem przynosiła mu nieoczekiwane korzyści. Pamiętam, nasza jeszcze niezorganizowana grupa miała pozostać w sali wykładowej bez nadzoru. To przypadek w wojsku nietypowy. Opuszczający nas sierżant rozejrzał się i zapytał:

Który z was ma najsilniejszy zarost. 

Nasz delikwent na tyle rzucał się w oczy, że zapytany został o nazwisko, a następnie usłyszeliśmy:

Będziecie odpowiadali za dyscyplinę i porządek na sali. Pozostałych proszę o wykonywanie poleceń szeregowego Cz.

Nie zawsze jednak tęgi zarost naszego kolegi przynosił mu takie zaszczyty. 

Komendantem Fakultetu (tak wtedy nazywał się Wydział) Łączności, na którym studiowaliśmy był pułkownik (później generał),  którego nazywaliśmy Pablo Marudą. Pablo po polsku mówił jak pozostali albo jeszcze gorzej. Za to z upodobaniem wynajdywał i tępił oficerów i studentów, którzy byli nie dość dokładnie ogoleni. Ponieważ w Wydziale po kolei pełniliśmy służbę pomocnika Oficera Dyżurnego musiało dojść do nieszczęścia. Feralnego dnia Pułkownik w towarzystwie Majora – swego zastępcy do spraw liniowych słuchał meldunku Oficera Dyżurnego, groźnie jednak spoglądał na wyraźnie widoczny zarost jego pomocnika. Komentarz generała skierowany do swego zastępcy był zgodny z oczekiwaniem:

Majorze zapomnijcie, czto pomocnik jest nieoholonyj.

Zastępcy Komendanta Wydziału dziwnym trafem często się zmieniali. Większość z nich nie zapisała się dobrze w naszej pamięci. Zastępca – uczestnik tego zdarzenia – był wyjątkiem. Nie robił za wszelką cenę kariery, był przyjaźnie nastawiony do nas i obdarzony poczuciem humoru. Wkrótce zresztą został zwolniony z zawodowej służby wojskowej w związku z akcją wysyłania oficerów do kierowania dużymi Państwowymi Gospodarstwami Rolnymi. Podobno zasłynął tam, jako doskonały menadżer. 

Pamiętnego dnia przechodząc koło dyżurki, gdzie pełnił służbę nasz bohater powiedział:Dobrze, że Komendant kazał mi „zapomnieć” o waszej brodzie, bo inaczej musiałbym was ukarać.